Wiem, co sobie pomyślicie… Spokojnie, to nie tak. 🙂
Przybędziesz, powiedz, na mą wyspę?
Tu Słońce jasne skrzy w strumieniu,
na drzewach złote rosną liście,
nie chowa kraj się nigdy w cieniu.
Wciąż czekam twoich pierwszych kroków:
na piasku jasnym – cichych, lekkich;
wciąż czekam brzmienia twego głosu,
jak wśród fal – szumi – dawnej pieśni.
I wypatruję twego statku,
co za mgłą żagiel swój podniesie,
i nasłuchuję mewy wrzasku,
co wieść o Tobie mi przyniesie.
Tak, przyjdzie kiedyś dzień dla Ciebie,
że patrząc z masztu życia szczytu,
wyspę mą w dali gdzieś dostrzeżesz,
wpłyniesz na wody jej… niebytu.
9 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wiem.
Julito, nie chcę wpływać na wasze interpretacje. Ale w zamyśle autorskim nie jestem podmiotem lirycznym. 🙂
Piękne. A końcówka dodaje tylko pewnej zagadkowości. Bardzo przypomina mi to tekst Elanor pod tytułem wyspa i interpretacja również nasówa mi się podobna.
Skąd ten pesymizm?
Ładne, bardzo ładne. Ale, zastanawiam się, czy zamiast: jak wśród fal – szumi – dawnej pieśni, nie powinno być szumu? Bo albo to literówka, albo tak miało być, a ja się nie znam. 🙂
Ale łatwo jej będzie, skoro zacząć może wszędzie…
Bardzo ładne…
Tylko…
Po co to zakończenie?
Tolkien, jak nic!
Trudno to skomentować. Trudny tekst.
W niebycie, czyli wszędzie.