To nie była pasta do zębów

Znając mnie pewnie podejrzewacie, że ja wszędzie umiem coś popsuć… Nawet przy myciu zębów.
Wymyśliłem sobie ja, że przenocuję w domku babci, kwestia podziału.
Poszedłęm więc właśnie się wykąpać i… umyć zęby.
Nabrałem, jak sądziłem pastę, i zacząłem szczotkowanie. I, nagła refleksja, coś jest nie tak.
Coś zdecydowanie było nie tak.
To nie była pasta do zębów.
To było coś o niezidentyfikowanym smaku, strasznie klejące.
Następny kwadrans upłynął mi na próbie umycia z tego zębów, języka i skóry na twarzy, choć i tak podejrzewam, że trochę tego połknąłem, oby to nie było zbyt trujące. 😀
A i ślady na ustach mam na pewno.
Dopiero potem sobie przypomniałem, że babcia zawsze, ale to zawsze ma cały zestaw specyfików używanych przez człowieki płci żeńskiej.
I teraz się tylko zastanawiam czym ja sobie zęby umyć próbowałem, bo naprawdę jak pasta to wyglądało.
I, ważniejsze pytanie, czy bardzo dziwnie wyglądać to będzie na mojej buzi, czy może w nocy zniknie?
Będzie na pewno ciekawie.
A ja tym niepastowym akcentem się z wami żegnam i idę spać.
Dobranoc.

18 komentarzy

Dodaj komentarz

EltenLink