Patrzyłem na błękitną nić,
co biegła pośród skał,
gdzie promień Słońca jasny lśnił
na tafli białych fal.
Patrzyłem na jaskrawą toń,
tam senna czeka skra,
a jawę w wir porywa sztorm,
codzienność znosi wiatr.
Patrzyłem na szarości wód,
sekretny morza zew,
co niczym noc zagarnia znów
w ciemności jasny dzień.
Patrzyłem na lustrzany kwiat,
co refleks jasny niósł
na morzu pośród ostrych fal
z odległych wysp i wód.
I ciągnął mnie daleki świat,
bym z nim swój dzielił los
i płynąc tak, wśród światła gwiazd,
porzucił szary ląd.
Skleciłem więc maleńką łódź,
ująłem w dłoniach ster,
nie patrząc w przeszłość dawną już,
frunąłem odkryć pieśń.
Ukłonił się przede mną prąd,
wygładził się i szkwał,
milczeniem lecz jest morza głos
i ciszą piosnka fal.
13 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Piękny wiersz, bardzo wpływający na moją wyobraźnię.
Dziękuję.
W takim razie trzeba to nadrobić! 🙂
Bardzo ładny wiersz! Dawno nie widziałam morza.
Takie przylegające do serca.
Ładne. Powtórzę to, co już kiedyś mówiłem przy jakiejś okazji. Widać z Twoich tekstów, że kochasz morze i potrafisz je opisywać tak, żeby opis ten skłaniał do przemyśleń.
ładne.
Tu chyba nie wystarczą odwiedziny…
Ładne. Chyba musze odwiedzić morze
Pięknie Mistrzu. Gratuluję
Jakby jednej zwrotki jeszcze… no ładne.
I mnie.
Oj tak, mi również się podoba.
Podoba mi się ta liryka. Miła i obrazowa.