No to niewidomkowo, czyli Warszawskie atrakcje towarzyszące, eeee, główne znaczy się

Witajcie!
Miałem najpierw napisać o drugim dniu Reha, ale, to wszystko przez Maję.
Wstawiła wpis na bloga i kazała mi najpierw napisać ze swojej strony opis, a dopiero potem przeczytać jej pisaninę.
No ok.
Jak więc już wiecie z bloga Mai, ha, ha, ha, musiałem. 😀
Jak więc wiecie z blogów Mai, Żywka i Angeliki, a i z mojego też, widziałem się z kilkoma osobami ze środowiska.
Tak zasadniczo, to na dwie raty.
Rata pierwsza miała miejsce we wtorek.
Ogólnie, Angelika mnie do siebie zaprosiła.
Ale w związku z kilkoma przeszkodami, z których do najważniejszych zaliczyć należy późną godzinę końca wykładów, spotkaliśmy się w Pałacu Kultury i Nauki.
I myślę, że Angelika nie żałuję. 😀
No ale po kolei.
Z mamą odebraliśmy Angelikę i Grzegorza z metra.
Poszliśmy do pałacu, by najpierw zwiedzić wystawę, a potem pójść usiąść w jakiejś kawiarence.
I wiecie co? Nici z planu, bo bardzo pozytywnie się rozsypał.
Angelika bowiem spotkała swoich nauczycieli z Owińsk, a potem jeszcze dziewczyny, koleżanki ze szkoły.
Eeee, jak coś, to popraw mnie, ale jeśli dobrze pamiętam, Ania i, chwila, Natalia.
Mam nadzieję, że dobrze mówię. 😀
Po tym, jak pożegnaliśmy się z nimi, dołączyła do nas na jakieś pół godzinki Monika (monia01).
Główną treścią rozmów była gramatyka, składnia i to, że Monika jest humanistką.
Twierdzi, że nie, ale…
Ja wam to udowodnię.
Bo widzicie, ona uważa się za geografkę.
Że zacytuję naszą rozmowę.
– Wymień typy okoliczników.
Wymienia.
– A jaka jest stolica Sri Lanki?
Eeeeee, co?
Dowód skończony. 😀
Wracając do spotkania, naprawdę miło spędziłem ten czas, raz jeszcze bardzo wam dziękuję.
Ale to koniec niewidomkowych spotkań nie był, bo czekała jeszcze środa.
No więc owego dnia podarowałem sobie prawie całą Rehę, byłem tylko przez momencik.
Bo spieszyłem spotkać się z Mają, z którą to udaliśmy się do miejsca pełnego ludzi nienormalnych, szalonych i pomylonych, czyt. Lasek.
Ale zanim przejdę do samej wizyty w Laskach, poskarżę się wam.
Maja twierdziła, że zna Warszawę i że mnie zaprowadzi.
Zaufałem jej, szliśmy sami, bez nikogo widzącego?
Najpierw zgubiła przystanek i musieliśmy prosić o pomoc.
Żeby było śmieszniej, osoba, którą poprosiliśmy, okazała się kierowcą autobusu, taki bonus. 😀
Oczywiście sobie żartuję, wiem, że Maja dałaby radę dojść, pokręcić się i teren znaleźć, a pomoc zaoferował nam ów kierowca z własnej inicjatywy.
Potem zaczęły się groźby, bo wychodzimy z tego autobusu i idziemy do Lasek, nomen omen, lasem.
I Maja tak zagaduje:
Wiesz, nigdy w życiu nie poszłabym sama do lasu, zgubiłabym się.
Ha, ha, ha, dziękuję. 😀
Jakimś cudem jednak do ośrodka się dostaliśmy.
Mogłem więc po Laskach się rozejrzeć.. I wiecie co?
Jakoś tak czarno tam mają. 😀
Byłem w Laskach 10 lat temu, jeszcze przed słynnym pożarem.
Myślałem, że jakoś tam odmalowali czy coś, a gdzie nie patrzyłem, tam czarno, ciemno i ponuro.
W zasadzie, to nic tam nie miało innego koloru.
Straszne, nie? 😀
Dobra, tak poważnie, to najpierw widzieliśmy się z panią dyrektor podstawówki, eeee, to była pani dyrektor podstawówki Maju, dobrze kojarzę? 😀
A potem z ich nauczycielką chemii, fizyki i matematyki, swoją drogą siostrą zakonną, która zrobiła doktorat, fajnie, nie? Cieszą tacy ludzie.
W ogóle, niezwykle interesujący człowiek.
Przypomina mi szalonego naukowca, a to niezmiernie pozytywna cecha.
Swoją drogą, to nic, że zastaliśmy ją przy lutowaniu…
Od razu mi się spodobało.
Wypiliśmy z nią herbatę, a ja nadal nie wiem, co w niej było, w sensie, eee, po kolei.
Siostra wyszła z pracowni, a Maja powiedziała, że zmyje naczynia, a ja tym czasem mam przeczytać regulamin.
Hmmmm, co tam było?
Nie wolno być w pracowni bez nauczyciela, wspominałem, że siostra wyszła i nas zostawiła?
Nie wolno jeźć i pić, eee, tam wcale nie było herbaty i ciastek, wcaaale.
Nie wolno, eee, dobra, nie pogrążam się dalej.
No w każdym razie Maja poinformowała mnie, że na łyżeczce, którą mieszałem tę herbatę, był jakiś osad.
I zastanawiam się teraz czy to kwas fosforowy czy inna równie dziwna substancja.
Po owej wizycie udaliśmy się do liceum, gdzie poznałem kilka osób, w tym użytkowniczkę Eltena klaudia27 oraz osobę z Wejherowa, której imienia, przepraszam, zapomniałem.
Jako, że umówiliśmy się jeszcze na spotkanie z siostrą pod kaplicą, udałem się tam z Mają.
A ona, dzięki swoje genialnej orientacji.. Zgubiła się. Anyway, w końcu spotkaliśmy się z siostrą, jeszcze trochę przegadaliśmy i wróciliśmy z nią na przystanek.
Rozdzieliliśmy w autobusie, pożegnaliśmy, a ja z Mają wróciliśmy do Warszawy Centrum.
Brawa dla niej, w drodze z Lasek się nie zgubiła.
W drodze z metra zgarnęliśmy Żywka, a krótko potem spotkaliśmy niejakiego Mikołaja.
I w tym gronie spędziliśmy jeszcze na peronie gadając kilka godzin.
Ale, niestety, przyszedł ten moment, kiedy trzeba było się pożegnać.
I tak właśnie spędziłem sobie te ciekawsze chwile Reha, na tych dwóch czy trzech spotkaniach, nie wiem, jak liczyć.
I tak, to było ciekawsze od reha. 😛
Dziękuję wam wszystkim za te wspaniałe chwile.
Pozdrawiam,
DP

8 komentarzy

  1. Hhahahahahaa. Nie no, oczyiściewiem wiem. Żarcik taki, ale to tak fjnie wyszło, że siostra wyzła z pracowni,
    a Dawid żałował, że Maja.:D 😀 😀 Ale cizę się, że spotkanie na które pewnie długo czekłeś wypaliło.
    Ja też tak super się czuję, jak spotykam się z moimi znajomymi

  2. Przepraszam, ale ja, po przeczytaniu tego wpisu, wymiękam. Co chwila padałam bez sił i tchu na poduszki. Szczególnie po jednym, dwuznacznym fragmencie, cytuję.
    „Siostra wyszła z pracowni, a Maja powiedziała, że zmyje naczynia, nadal mi jest głupio,że mi nie dała”.
    Dawidzie, czego ci … nie dała? I przede wszystkim … Siostra? Czy Maja? Precyzyjniej proszę 😀 😀 😀 😀
    Żart, ale naprawdę, padłam

  3. No to widać, że fajnie spędziłeś czas. Szkoda, że sam nie mogłem być na Reha. Z tym, że czarno mają w
    laskach, nie wiem czemu, ale mnie nie zaskoczyłeś.:D A że w siostrze podobało Ci się to, że przypominała
    szalonego naukowca, też nie dziwne, bo przecież to dokładnie ten sam typ osobowości, który reprezentujesz.
    😀

Dodaj komentarz

EltenLink