Zaniedbałem tego bloga

Ostatnio jakoś tak pusto na Eltenowych blogach, na co mam szczerą ochotę marudzić. Przeszkodą w tym narzekaniu jest niestety fakt, że i ja do owych pustek się przyczyniam, czas więc na jakąś aktualizację, bo widzę, że blog był martwy niemal dwa miesiące.
Ze światem jest tak, że bardzo lubi czasem pokazać człowiekowi, że możesz sobie wszystko rozplanować, wykombinować i rozpisać, a i tak najlepiej te wszystkie plany o kant stołu potłuc. Jakoś ostatnio mnie to kilka razy spotkało, zarówno w pozytywnym jak i tym nieco mniej miłym sensie. By daleko nie szukać, od, koronawirus: jestem pewien, że każdemu czytelnikowi choć trochę zweryfikował pomysły na żywot. Nieco mniej drastycznym przykładem był wybór przeze mnie pociągu, co do którego byłem niemal do ostatniego dnia przekonany, że nim pojadę. Pociąg niestety miał inne plany i nagle się okazało, że… nie istnieje, połączenie wykreślili z rozkładu jakieś pół roku temu.
O, właśnie włączyła się piosenka "Najpiękniejsze są polskie dziewczyny" "Czerwonych gitar"… Bo trzeba wam wiedzieć, że wspominany kiedyś na łamach tego bloga router z funkcją głośnika się bardzo rozwinął do funkcji dysku sieciowego, centrum danych, odtwarzacza muzyki z dysku i Spotify, odbiornika radia FM oraz systemu do rozmawiania przez Teamtalka. Pewnie byłoby tego znacznie więcej, gdyby nie rzadka ostatnio moja obecność na Powiślu, z którego z resztą właśnie w tej chwili ślę pozdrowienia.
Wróćmy jednak do bloga. Pamiętam, że kiedyś nader często zdarzało mi się pisać tutaj na iPhonie. Miałem klawiaturę bluetooth, kładłem się do łóżka i stukałem wpisy, a to mimo znacznie mniej przyjaznego starego interfejsu webowego. Teraz mamy WordPressa, mnogość aplikacji i edytorów, a ja bloga strasznie zaniedbuję… Widzę chociażby ogromne, bo odmarcowe, braki w liście lektur, żadnych nowych tekstów… No, po prostu trzeba coś z tym wreszcie zrobić. Tylko i zapał do blogowania jakiś taki mniejszy, i czas jakoś tak między palcami przemyka, i wena odmawia posłuszeństwa.
Skoro o czasie mowa, to ostatnimi dniami, albo tygodniami, dobra, miesiącami pod wpływem różnych rozważań, pomysłów, ale przede wszystkim niezależnych dość licznych zleceń, coraz częściej myślę o przyszłości i nawet wam się przyznam, by nie umknęło, że zaczyna mi się dość klarownie kształtować wizja tego, jak chciałbym zarabiać na ten przysłowiowy chleb, a mam tu na myśli konkretniejsze plany, niż "bycie programistą". To znaczy oczywiście nie rezygnuję z programowania, ale powiedzieć ":być programistą" to jak powiedzieć "być mechanikiem", no niby fajnie, ale nie wiadomo, czy człowiek naprawia samochody, myśliwce F16 czy stawia maszty 5G.
O, "Nad morzem", ejj, co on tak na te "Czerwone gitary" się uparł? Dobra, już wracam do pisania.
Pisanie… Właśnie, ostatnio przyłapuję się na kolejnej niespodziance, mianowicie bardzo kupił mnie język C#. Jeszcze trzy lata temu mówiłem, że dla mnie to taka dziwna podróbka OC i C++, a znów los pokazał, że lubi płatać figle. Coraz rzadziej mam okazję pracować w Rubym, choć nadal rozwijam w nim Eltena i backendy innych projektów. Ale siłą rzeczy, dostępnych bibliotek i narzędzi powiedziałbym, że teraz pracuję 30 procent w C#, po 10 procent w Pythonie, PHP i Javascript oraz 40 procent w Rubym. No dobra, zaokrągliłem, bo C też gdzieś tam się przewija, i Golang, ale to zwykle są drobiazgi. Ostatnio pojawiło się kilka rozwiązań, które w ogromny sposób wpływają na programowanie. I wcale nie są to przede wszystkim okrzyczane aplikacje webowe (Chromium czy Angular), ale rozwijająca się niespodziewanie prężnie od kilku lat platforma dotnet i rozwiązania z szyldu Golanga, choć akurat ten język jakoś do gustu mi nie przypadł.
Od pisania technicznego przejdźmy do czytania humanistycznego. Ej, ja znowu nie mam co czytać! Polećcie coś, najlepiej odrobinę poważniejszego, bo nieudanych i głupawych tekstów mam zbyt wiele okazję widzieć w sieci ostatnimi dniami. Próbowałem znaleźć jakąś książkę o początkach osadnictwa w Australii, najlepiej coś z początku XIX wieku opowiadającego o takiej zwykłej rodzinie, może przybliżającego początki różnych instytucji, za kilkadziesiąt lat budowę kolei… Ale misję uznaję za kompletną porażkę. Szukałem też czegoś o rozwoju techniki w II RP, może opisującego początki elektryfikacji, kolei, dostępu do telefonu… Porażka numer dwa. Szukałem też czegoś z kraju pana Tolkiena, by poczytać po angielsku, ale nie amerykańsku, tu jednak failure trzecie, bo wszystko, co zaczynałem czytać, jakoś mnie nudziło. Może to taki czas, że moja krytyczność literacka wzrosła pod horyzont…
W ogóle to przez pandemię, izolację i to wszystko mam ogromne braki w spotkaniach z ludźmi. Ani nie widziałem się ze znajomymi z GSS, ani z Bukowej, choć obiecywałem sobie, że pospotykam się we wakacje. Mam nadzieję, że i to jakoś wkrótce uda się ponadrabiać, bo lista rzeczy "planowanych na wczoraj" staje się zastraszająco długa. Teatr Muzyczny w Gdyni miał w kwietniu wystawiać premierowo "Stowarzyszenie Umarłych Poetów", kolejny spektakl, który obiecywałem sobie obejrzeć, a teraz nawet nie wiem, czy go wystawili, czy przesunęli premierę na później.
Właśnie usłyszałem, która godzina, czas chyba więc się z wami żegnać i życzyć dobrej nocy. A na zakończenie zgadnijcie tylko, co właśnie w tle gra. Zgadliście, brawo! Coś się uparł na nich…
Jesienne chmury znów pędzi wiatr
w dalekie strony, w daleki świat…
Zielone drzewa, które chroniły nas
w żółte kolory zamienił czas.
Dalekie ścieżki, po których ja
błądziłem kiedyś w pogoni dnia
i kwiaty, które witały nas
w żółte kolory zamienił czas.
Szeroką plażę i morza brzeg
zakryje wkrótce głęboki śnieg.
Dziś tylko liście zdobią pusty las,
na żółto drzewa maluje czas.
Ta piosenka chyba lepiej opisuje moje odczucia, niż dwadzieścia wpisów na blogu. Czasem mam wrażenie, że Elten i życie odebrały mi młodość, choć oczywiście to nie jest prawda. Tak tylko ostatnio jakoś jesiennie.
Życzę wam dobrej nocy,
Dawid Pieper

12 komentarzy

  1. codo aktywności w eltenie to ja niezbyt często tu bywam, ale jak zacznę to kilka godzin z Wami spędzam. zniechęciły mnie słabo działające skróty. dobrze, że paulina poinfromowała mnie o alternatywnych możliwościach. każdy zagląda na portale i strony kiedy chce i nie warto zachęcać do zresetowania uczestników eltena i zaczynania na nowo, bo ja nie wiem, czy bym tu wrócił.

  2. Ja nie pisz u siebie trochę z innego powodu niż Ty, Dawidzie. Mam ostatnio sporo refleksji, które, hm… Nie wiem, chyba powinny ozostać w mojej głowie, chociaż… Jeszcze zobaczymy. Też z mało kim się spotykam i bardzo cierpię z tej przyczyny. Co do czytania, ja wałkuję ostatnio Riordana i jestem zaskoczona, ile rzeczy odbieram inaczej niż kiedyś. 😀 Pozdrowienia. 🙂

  3. Zgadzam się z częścią wpisu mówiącą o niezrealizowanych planach. U mniebyło ich zdecydowanie więcej, niż bym chciał, a w dodatku mam wrażenie, że co do niektórych nie bardzo rozumiem, dlaczego się sypnęły.
    W każdym razie uważam, że ze znajomymi z GSS koniecznie musisz się spotkać, bo przynajmniej niektórzy też się czują zaniedbani. 😀

  4. Jedyna książka jaka mi przychodzi na myśl nosi tytuł bodajże "Życie Mary Bryant". Temat ten co trzeba, ale znam na wyrywki, bo ktoś po prostu słuchał tego przy mnie gdy miałam może 10 lat. Najambitniejsze to też nie było, ale możesz zobaczyć. 😀

Dodaj komentarz

EltenLink