Zabrałaś serce moje

Wiecie co? Prawa Murphy’ego to nie jest żadna teoria, to jest podstawa nauki! Jakoś ten świat zawsze wie, jak i kiedy wszystko skomplikować.
Idąc dziś peronem Warszawa Śródmieście doszedłem do pewnej refleksji. "Wszyscy umrzemy!" A ja doceniłem błyskotliwość tego zdania. Wszak niewiele jest zdań, które mogą posłużyć w kabarecie, panice i polityce jednocześnie, pozostając za razem tak bezspornie prawdziwymi. Moja przygoda rozpoczyna się jednak nieco wcześniej, od stacji metra Centrum Nauki Kopernik. Tak ku ścisłości to jeszcze przed stacją metra Kopernik, bo nie spieszyłbym się aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że ktoś zrobił sobie z naszego chodnika parking dla pięciu czy sześciu samochodów. Tak więc nurkowałem pod lusterkami z nadzieją, że nikt mnie nie widzi, bo naprawdę dziwne uczucie to trzymać w jednej ręce plecak, w drugiej laskę, i niemal na czworaka przeciskać się między ścianą budynku a samochodem.
Kiedy jednak już z samochodem to nietypowe spotkanie zakończyliśmy, przyszła pora na stację metra. Staję więc ja przed takim czymś, co nazywa się bramka i przykładam kartę miejską.
– Piiiik! – Oświadczyła kategorycznie bramka.
– Proszę, muszę wejść. – Wyszeptałem, odwracając kartę.
– Piiiik! – Bramka pozostawała nieugięta.
– Ale ja chcę do pociągu! Ja nie mam czasu.
– Piiiik, piiiik, piiiik.
– Poważnie, nie da rady? Ja nie proszę o wiele, ja chcę tylko wejść na peron.
– Piiiik!
Muszę przyznać, że nigdy nie spotkałem tak nieprzystępnej istoty. I pewnie dalej bym prowadził teraz tę pasjonującą konwersację, gdyby nie pan z ochrony, który przepuścił mnie bokiem, wyjaśniając jednocześnie, dość bezpośrednio, że, za cytuję, "rozpieprzył się system i od rana są problemy".
Wysiadam więc na Świętokrzyskiej, wchodzę po schodach na linię M1, w tle głowy nadal się kołacze to "piiiik". I tak zdarzyło się coś, czego jeszcze nie było. Czasem tak jest, że gdy człowiek dostanie kosza (od bramki zwłaszcza), czuje się nieco zagubiony. I tak ja zapomniałem, z której strony peronu w którym kierunku odjeżdża metro, to nic, że na stacji tej bywam praktycznie codziennie.
W akcie desperacji więc pytam pierwszego człowieka, w którą stronę odjeżdżają pociągi z peronu, przy którym stoję. Zagadniony osobnik podrapał się po głowie, pomruczał nieco i, po dłuższym namyśle odpowiedział, że do Krakowa.

9 komentarzy

  1. myślę o tych "zakorkowanych" chodnikach w stolycy.mieszkam w małym miasteczku w północnej Polsce i u nas po 1 – na osiedlu wprowadzili ruch jednokierunkowy, co możliwiło powiększyć ilość miejsc na parkingi, po 2 – nie ma u mnie kłopotu z zaparkowanymi autami na chodnikach, co ułatwia mi poruszanie.

Dodaj komentarz

EltenLink