Maju, bardzo dziękuję za nominację! Bardzo mnie ucieszyła, a i pytania wymagały chwili refleksji.
1. Jaka była sytuacja, w której ostatnio ryzykowałeś? Sposób i stopień ryzyka dowolny.
Pierwsza myśl to Infinity, ale to dawno… Ostatnio nic mi się nie przypomina, nawet nie spotykam się ze znajomymi, by o koronawirusie pisać.
Chyba najbardziej emocjonującym ryzykiem ostatnich dni jest znoszenie herbaty. Ale proszę się mi tu nie śmiać, to jest prawdziwe zagrożenie. Bo trzymałem w dwóch kubkach dwie ręce, przepraszam, miało być dwa kubki w dwóch rękach. Gdyby to się wylało, to byłoby… ciepło.
Prawie że zrozumiałem, jak czuł się Luke w trakcie ataku na Gwiazdę Śmierci. Ale u niego ryzyko było mniejsze, bo lasery Imperialne to nic w porównaniu z herbatą, malinową konkretnie!
2. Czy w snach wyłącznie widzisz, co się dzieje, czy jesteś uczestnikiem wydarzeń?
A to zależy od snu, ale zwykle w wydarzeniach uczestniczę. A nawet jak zaczynam obserwować, bardzo często z roli obserwatora staję się uczestnikiem.
3. Jeżeli mógłbyś spotkać się z jakąś postacią na świecie, żyjącą / nieżyjącą, to kto by to był i o co byś zapytał?
Osobą żyjącą byłby chyba Artur Andrus. Wiecie, bardzo mnie ciekawi, jaki jest w takim obejściu codziennym, niescenicznym.
Osób nieżyjących jest tak wiele, a ja mam wybrać tylko jedną? Dobra, chyba Mieszko I. Głównie dlatego, że wreszcie rozwiązałbym wielką zagadkę ludzkości, tj. czy Siemomysł był jego ojcem, czy nie był.
4. Jeśli mógłbyś na, powiedzmy tydzień, wykonywać jakiś zawód, którego teraz lub w przyszłości w żadnym razie nie możesz, to jaki to by był zawód?
Ale nie mogę, bo nie wiąże się to w żaden sposób z moimi zainteresowaniami, czy z powodu tego, że ktoś zgasił światło?
Założę opcję pierwszą, bo ciekawsza. No więc przez tydzień chciałbym być nawigatorem na statku, względnie radiooperatorem. Nie ciągnie mnie na morze tak na stałe, ale morze i żagle kocham i bardzo chętnie taki tydzień bym spędził.
5. Gdyby powstała twoja biografia, jaki byłby jej tytuł?
To jest proste!
"Jak to jest 200 metrów…"
Raz jeszcze bardzo dziękuję. Aż żałuję, że nie mogę nominować ponownie. 🙂
Tym razem chodzi raczej o to, że blogi mają ustawioną prywatną godzinę 😀 A przynajmniej kiedyś miały
Maju, to się nazywa moc administratora, który może umieścić na twoim komputerze plik, a ty nigdy się o tym nie dowiesz 🙂
Splątanie kwantowe, taki szczególny rodzaj. XD
Yyyyyyyy… jak to możliwe, że ty ten wpis opublikowałeś wcześniej, niż ja mój? Tak twierdzązegary!