Siedzę sobie właśnie na dworcu PKP Gdynia Główna, czekając na pociąg do Warszawy, który odjeżdża za godzinę. Jestem więc sobie na ławeczce na hali głównej, korzystając z darmowego (woooow) Wi-Fi o klarownej nazwie _PKP_WIFI.
Ławeczka jest drewniana, ale podbita jakąś skórą, szeroka i bardzo, przyznaję, wygodna.
Z prawej strony słyszę rozsuwające się co chwila drzwi prowadzące na pl. Konstytucji, przede mną zaś kolejkę do kas.
Za mną znajduje się największa restauracja MCDonald w Polsce, na hali ludzi są setki (lekko licząc).
Pod halą główną znajduje się teatr Gdynia Główna, a także bardzo dobra kawiarnia.
W powietrzu czuć zapach kurczaka z rożna ze znajdującej się na galerii budki.
I tylko słucham kolejnych zapowiedzi, słucham i myślę sobie… Jak to się dzieje, że:
1. Na jednym z największych i najważniejszych dworców w kraju,
2. największym w Północnej Polsce,
3. Z którego korzysta rocznie ponad 13 milionów podróżnych,
4. Wyraźniej słychać numery kas i otwieranie się drzwi trolejbusów zatrzymujących się na pętli, niż (czytane przez człowieka) zapowiedzi pociągów.
5 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
U nas to się nie da gościa zrozumieć, bo niedość, że zbyt blisko mikrofon, to jeszcze sprzężenia… 😀
Albo czasami zapowiadają, jak pociąg wjeżdża na peron i wtedy to już w ogóle nic nie słychać.
Mniejsza o pracę z mikrofonami, raczej o głośniki tu chodzi.
Ja nie rozumiem tylko jednego. Czemu, niektóre pociągi zapowiadają ludzie, a przed innymi zapowiedziami słychać głos syntetyczny.
Gorzej, że ludzi, którzy pracują z mikrofonami, i na dworcach, i w pociągach, i w urzędach, w ogóle się tej pracy z mikrofonem nie uczy. Albo go mają tak daleko, że chyba ledwo go widzą, albo go niemal zjadają, tak go mają blisko.