Znam wiele pięknych miejsc, każde z nich ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się do niego wracać.
Czasem jest to klimat, innym razem ludzie, którzy tam mieszkają.
Pozdrawiam z pociągu relacji Warszawa Centralna – Gdynia Główna.
Po trzech tygodniach spędzonych, bez przerwy, w Warszawie, wracam weekendowo na Pomorze. I przy okazji tej podróży chcę podzielić się z wami pewną refleksją.
Polubiłem Warszawę. Lubię ludzi, którzy każdego dnia biegną za swoimi sprawami, lubię grajków na Patelni lub na stacjach metra, lubię nawet te panie, co stają w tramwaju i od rana narzekają na pogodę…
Warszawa to ogromne miasto pełne ludzi. Ale i to w nim lubię.
Lubię metro, lubię też w tym metrze pomóc zapowiadającemu stacje, gdy wszyscy się pewnie na mnie dziwnie patrzą, a ja radośnie, ciesząc się dniem, wypowiadam wyraźnie:
Następna stacja: Świętokrzyska, możliwość przesiadki do pociągów linii metra M2.
Także lubię Puck. Lubię mewy kwilące w porcie, rybaków, którzy nadają z prędkością karabinu maszynowego po kaszubsku, lubię bryzę, która wieje tam każdego dnia, lubię stadka gołębi siadające na parapetach w bloku, w którym mieszka moja babcia.
Jednak miastem najbliższym memu sercu jest to, które zbudowane jest z morza i szkła – Gdynia.
To jednak w Gdyni istnieje ten niesamowity klimat bramy w świat. I wiem, że piszę teraz za Żeromskim, trudno.
Gdy wsiadłem dop pociągu, pożegnałem się ze wszystkimi dotarło do mnie, że znów znajdę się w tym miejscu.
Klimat ptaków na Orłowie, przechodniów na skwerku Kościuszki czy Bulwarze Nadmorskim, spokój lasów na Redłowie…
Nie wiem, co takiego Gdynia zrobiła, ale zapadła w mym sercu głęboko.
I choć nie bywam tam jakoś szczególnie często, zawsze lubię tam wracać.
7 komentarzy
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Cieszę się, że upodobałeś sobie miasto, w którym przyszłam na świat. No nie powiesz chyba, że niezbyt często bywałeś w Gdyni, skoro od zerówki aż do trzeciej gimnazjum przynajmniej dziesięć miesięcy tu przebywałeś. A co do tej Warszawy, to nie wiem, czy Ci się spełni na stałe, chociaż może?
Ach, znam to uczucie, gdy po raz pierwszy po ciężkim okresie spędzonym z dala od domu wraca się w rodzinne strony. Za pierwszym razem myślałam, że wylecę w powietrze!
U mnie odwrotnie: ja jestem szaleńczo zakochany w Warszawie i jej nie porzucę! 🙂
Chyba tak. Gdybym miał zamieszkać gdzieś na Pomorzu, to właśnie tam, choć nie wiem czy jednak nie zostanę już na zawsze związany z Warszawą.
A tak z ciekawości, chciałbyś kiedyś tam mieszkać?
Tak, tak, niema jak w domu
Sercem tam zamieszkałeś. 😉