Odpowiadając na pytania

Dobry wieczór! Mam taką fajną klawiaturkę bezprzewodową do telefonu. Wiele, oj wiele wpisów na niej powstawało, ale niestety obecnie została w Warszawie. Z jednej strony morzy mnie sen, z drugiej jednak mam chęci do napisania niniejszego wpisu, co ostatnio nie zdarza się tak często. Pozostawiony więc w tym konflikcie tragicznym, zdecydowałem się pisać. Najwyżej zasnę… Czytaj dalej Odpowiadając na pytania

Taka refleksyja

Chwilę temu wyciągałem naczynia ze zmywarki. W kuchni jest pełno misek, kubeczków i innych rzeczy do zmycia, którym to zmywaniem właśnie się zajmuję, jako przerywnik tylko pisząc ten szybki wpis.
Wczoraj jedliśmy upieczone przeze mnie klopsy zwane kotletami mielonymi, a dziś… dziś w piekarniku właśnie teraz piecze się sernik – mój brat robi jutro osiemnastkę i, jeśli to ciasto wyjdzie, zabiorę je do Bolszewa. Choć coś czuje, że nie wyjdzie. 😀
W każdym razie… Gdyby mi ktoś przed dwoma laty ukazał tę scenerię mówiąc, że będzie tak u mnie w domu za dwa lata, pewnie bym go wyśmiał. I myślę sobie, że w ciągu tych dwóch lat, nawet mniej, zmieniło się w moim życiu tak wiele, iż nawet nie ma sposobu, by to spisać.

Nostalgia

Przyznam, że długo miałem problem z opublikowaniem tego wpisu – dobre pół godziny biłem się z myślami i już prawie go skasowałem, po prostu ze strachu, bo nie czuję sie tak jak kiedyś, pisząc na Eltenie. Czuję, że daję tylko broń do ręki tym, którzy chcą mnie zranić, ale… Co tam.
Gdy wracam do domu, tego w Bolszewie, mam wrażenie, że wszystko, na każdym kroku mówi mi: „Już tu nie mieszkasz”. Nie, nie chodzi o rodzinę, oni to dostrzegają, ale nie pokazują, starają się nie pokazywać. Ale przedmioty… Gdyby mogły mówić, pewnie by mówiły, że to już nie do końca moje miejsce.
Dziś odczułem to bardzo silnie, szukając kropli do oczu w jednej z szuflad. Gdy przyjeżdżam do domu, widzę, że ktoś, pewnie mama, dba o mój pokój. Nie ma tu kurzu, nie ma zapachu stęchlizny… A jednak wszystko leży tak, jak pozostawiłem to, wyjeżdżając 29 grudnia. No może wszystko wyłączywszy sukienkę, którą Julita miała ubraną na osiemnastce Szymona dzień przed wyjazdem, a którą zostawiła z prośbą, by rodzice przywieźli w wolnej chwili do Warszawy.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje Tagi

Komputerowe wspominki

Składam ja na zlecenie komputer kolejny do firmy taty… Zamawiałem więc dziś części, a jedną z nich był napęd optyczny. Z niejakim uśmiechem odkryłem, że choć dynamika rynku nagrywarek spadła, wciąż wybór jest dość duży. Za to nikt już niestety nie pamięta o tak niegdyś popularnym i dla niewidomków użytecznym standardzie Lightscribe.
Miałem ja kiedyś zwyczaj nagrywania płyt niezliczonych ilości – głównie dlatego, że po nagraniu jednej kopii, natychmiast taki nośnik gubiłem, w efekcie czego w trakcie wielkiej segregacji po maturze odkryłem siedem krążków z Hirenem, pięć z Windowsem 7, 8 z Windowsem PE… I tak dalej.
Nagrywanie płyt miało jednak i bardziej sensowny wydźwięk. I to wydźwięk dosłowny, bo wszak tak się przegrywało książki na podróż. To była podstawówka, kiedy byłem szczęśliwym użytkownikiem tworu zwanego Discmanem. Przyznam, że jestem bardzo ciekaw, ilu młodszych czytelników tego bloga pamięta, czym był discman. I paradoks poprzedniego zdania polega na tym, że ja sam za starego uważany być w żadnym razie nie mogę.
Faktem w każdym razie jest, że płyt u mnie w domu zawsze przewalało się sporo, a i teraz mam ich w szufladzie przynajmniej ze dwie setki. Znaleźć tam można kolejne kopie książek, systemów operacyjnych, ale i perełki takie, jak oryginalny dysk z programem Nero 6, Officem 2003 czy starą dobrą Ivoną 16kHz.

Pisarska historia

Słonko już dawno skryło się za horyzontem, wszystkie grzeczne dzieci położyły się spać… No cóż… Nigdy nie udawałem, że jestem grzecznym dzieckiem.
Z resztą nie jestem w tej kwestii osamotniony, za oknem bowiem właśnie ktoś wysiadł z samochodu i, zanosząc się kaszlem, szuka kluczy.
Zainspirowany wpisem na „Grajdołku Elanor”, postanowiłem opowiedzieć wam o mojej drodze pisarskiej. Kto wie, może komuś przypadkiem z czymś pomogę.

To co wy, człowieki, o mnie wiecie?

Nie planowałem tego wpisu, ale jak zwyczaj, to zwyczaj.
Dla tych, co nie wiedzą. Jakiś czas temu Maja zaproponowała pewną zabawę. powstała ankieta, w której każdy mógł napisać coś o użytkownikach, którzy do zabawy się zgłosili. Ankieta wciąż istnieje, zowie się „Co wiesz o Sobie?”, a więc kto nie głosował, zapraszam.
Yyyyy, ja w końcu też nie głosowałem, chyba trzeba nadrobić.
No więc co wy wiecie o tym pajperze? Lecim.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje Tagi

Jak Dawid z laską wyszedł

Nie wiem, na ile wpis ten dotyczy Eltenowiczów, ale… może… A więc go napiszę.
Dziś chciałbym cofnąć się w przeszłość ze wspomnieniami i opowiedzieć o tym, jak to było, gdy wychodziłem pierwszy, drugi, trzeci raz na ulicę, z laską w ręku. Tak wiele osób boi się postawić te pierwsze kroki, a może komuś swą historią pomogę? Nikt wszak nie jest nieomylny, a z błędów najlepiej się uczyć, miast z ich powodu płakać. A już zdecydowanie najlepiej uczyć się z błędów cudzych, a więc dzielcie się moimi do woli.
Czy miałem lekcje orientacji w szkole? Tak i nie. W skrócie ujmijmy tak: nauczono mnie technik posługiwania się laską (dwupunktu, stałego kontaktu, wchodzenia i schodzenia ze schodów). Niewiele jednak więcej. Nigdy w szkole nie wsiadałem do autobusu, nie radziłem sobie w nieznanych mi miejscach, nie wpadałem na koparki (pierwsze dni w Warszawie, pozdrawiam) ani zaparkowane po środku chodnika samochody. To wszystko dopiero na mnie czekało. Mogę więc powiedzieć, że po szkole znałem w stosunku dobrym stopniu teorię, ale praktyki to mi bardzo brakowało.

Dziękuję! Minął kolejny rok

Tak sobie myślę, że życie jest jak podróż pociągiem. Czasem gdzieś skręca, zmienia tor, zatrzyma się na moment na którejś stacji, ale zaraz rusza przed siebie, nigdy się nie wraca, nigdy nie spogląda do tyłu. Tylko na przód, gdzie prowadzą tory.
Dobra, to może dlatego, że słowa te piszę, siedząc w pociągu, swoją drogą na trasie Gdynia-Warszawa dwudziesty siódmy raz w tym roku.
Następna stacja: Tczew.

Książki w moim życiu

Niniejszego bloga założyłem w klasie drugiej liceum, gdy nie byłem już do końca tym samym człowiekiem, co dawniej. Ci z was, którzy znali mnie dawniej, szczególnie w gimnazjum, mogą w pewnym sensie wspominać mnie jako czytelnika, który połykał dosłownie każdą lekturę, jaka wpadła mu w ręce.
Jak to się jednak zaczęło i co się od tamtego czasu zmieniło?
Gdy byłem mały, rodzice często czytali mi liczne bajki i legendy. Mieliśmy taką grubą księgę pełną historii, a ja nie poszedłem spać, póki ktoś nie przeczytał mi chociaż jednej z tych opowieści. To jednak nie było jeszcze dojrzałe czytelnictwo, na pewno nie były te bajki tym, czym później stały się dla mnie książki.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje Tagi

EltenLink