Komputerowe wspominki

Składam ja na zlecenie komputer kolejny do firmy taty… Zamawiałem więc dziś części, a jedną z nich był napęd optyczny. Z niejakim uśmiechem odkryłem, że choć dynamika rynku nagrywarek spadła, wciąż wybór jest dość duży. Za to nikt już niestety nie pamięta o tak niegdyś popularnym i dla niewidomków użytecznym standardzie Lightscribe.
Miałem ja kiedyś zwyczaj nagrywania płyt niezliczonych ilości – głównie dlatego, że po nagraniu jednej kopii, natychmiast taki nośnik gubiłem, w efekcie czego w trakcie wielkiej segregacji po maturze odkryłem siedem krążków z Hirenem, pięć z Windowsem 7, 8 z Windowsem PE… I tak dalej.
Nagrywanie płyt miało jednak i bardziej sensowny wydźwięk. I to wydźwięk dosłowny, bo wszak tak się przegrywało książki na podróż. To była podstawówka, kiedy byłem szczęśliwym użytkownikiem tworu zwanego Discmanem. Przyznam, że jestem bardzo ciekaw, ilu młodszych czytelników tego bloga pamięta, czym był discman. I paradoks poprzedniego zdania polega na tym, że ja sam za starego uważany być w żadnym razie nie mogę.
Faktem w każdym razie jest, że płyt u mnie w domu zawsze przewalało się sporo, a i teraz mam ich w szufladzie przynajmniej ze dwie setki. Znaleźć tam można kolejne kopie książek, systemów operacyjnych, ale i perełki takie, jak oryginalny dysk z programem Nero 6, Officem 2003 czy starą dobrą Ivoną 16kHz.
Pamiętam, że na początku programem, który najbardziej ceniłem przy nagrywaniu był DeepBurner. Nie lubiłem Nero, który potrafił się wieszać, systemowy kreatorek zaś daleki był od doskonałości. Zmieniło się to dopiero w Windowsie 7, który udostępnił całkiem fajne i, jak na wbudowane, rozbudowane narzędzia, ale przede wszystkim moduł do wypalania plików ISO.
Mimo to już wtedy mówiłem i podtrzymuję zdanie, że nagrywanie płyt CD w Windows Media Playerze tak usilnie proponowane przez poczciwego XP było jedną z największych prób charakteru, cierpliwości i wytrwałości, jakim mnie poddano. 🙂
Na koniec mam ochotę dopiero poruszyć wspomnienia i rzucić hasło klucz "dyskietka".
A wiecie, że w domu mam jeszcze oryginalne dyskietki z Windowsem 95 i mniej oryginalną z NVDA w wersji trunk 0.5?

12 komentarzy

  1. Tak, dokładnie. Sprawa polegała na tym, że po wypaleniu płyty możliwe było umieszczenie na niej podpisu. Technologia była prosta, ale genialna: na płycie umieszczono barwnik reagujący na laser wypalający płytę. Ten sam laser, który nagrywał, potem umieszczał napis, obrazek, logo… cokolwiek.
    Użyteczne, bo kiedy miało się domowników widzących, dawało komuś płytę itp. mogliśmy ją podpisać i od razu było wiadome, co to jest. Bo raczej większość z nas markerem posługiwać się nie umie. 🙂

  2. Mam pytanie dotyczące poniższego fragmentu. Czemu ten standard był użyteczny dla niewidomych?
    cyt: „nikt już niestety nie pamięta o tak niegdyś popularnym i dla niewidomków użytecznym standardzie Lightscribe.”
    Miałem taką nagrywarkę liteon i pamiętam, że na przeznaczonych do tego płytach można było jakby drukować.

  3. Diiiiiiscmaaaann! A no miałam, ale już takiego bajernego, z możliwością odtwarzania płyt MP3! 🙂
    No i miałam Walkmanna też, po tacie. 🙂
    I nagrywanie płyt Nero też pamiętam… i moją frustrację, gdy z jakiegoś powodu tej płyty nie mogłam Nero nagrać i musiałam robić to systemowo w Win XP…

  4. Ja się nie dawno dyskietek pozbyłam, ale miałam na nich zgrane jakieś katalogi książek z BC.
    Fajne czasy.
    Moje pierwsze kroki to system Dos, gdzie trzeba było wszystko ręcznie wpisywać. Trudne dla mnie to było.

  5. Ja miałam discmana, ale w sumie nie wiem do końca po co, bo nie kojarzę jego używania. Z kolei już kaseciaka z możliwością nagrywania i dwoma mikrofonami, zabawki takiej, ale dużo bym teraz dała, żeby się znalazł, już owszem, pamiętam doskonale i mam niesławne dowody tego użytku, te kasety jeszcze gdzieś są

Dodaj komentarz

EltenLink