22 komentarze

  1. Pianino, to jeszcze nic.
    Ja grałem kiedyś w Krakowie u Karmelitów na Mszy z okazji 60-lecia, czy 65, jakaś okrągła rocznica PZN małopolskiego, pech chciał, że kard. Dziwisz wybierał takie tonacje, które akurat prawie wcale nie stroiły.
    I to nie chodzi już w obrębie, że dźwięki fauszują, bo w organach jest tak, że drewniane piszczały odstrajają się w inną stronę, a metalowe w inną.
    Dodam jeszcze dla zabawy, że psalm śpiewał chyba wtedy Rylotek, no i w instrumencie pneumatycznym samoistnie wessało się wtedy tutti i nie szło go wyłączyć.
    Dlatego też psalm grałem tylko podczas refrenu, bo i tak brzmiały, a w przypadku rozstrojenia to właściwie grzmiały 34 głosy organowe.
    Nagrania niestety nie mam, ale spróbuję znaleźć tych, którzy też tam byli, może ktoś uwiecznił tą katastrofę.
    Co do stroiciela, nie ma co chłopa żałować, zarobi sobie. 🙂

Dodaj komentarz

EltenLink