Nie dla Tolkiena Noble… Czyli ukazanie wad „Władcy Pierścieni” w odniesieniu do wspaniałej twórczości (zwłaszcza romantyzmu)

Witajcie!
W związku z moją ostatnią, nie wiem, jak to określić, użyję nazwy z poprzedniego wpisu, fazą Tolkienowską zainspirowaną wpisem Elanor, zacząłem się wczytywać w jego biografię.
Co prawda, zapoznałem się już dość dokładnie z jego życiorysem jakiś czas temu, ale…
W między czasie odtajnione zostały archiwa komisji przyznającej nagrody Nobla.
I chociaż wiadomość nie należy do najmłodszych, bo ma kilka lat, ja poznałem ją dopiero kilka dni temu.
A zatem postanowiłem ją skomentować.
Uwaga!
Tekst ma charakter zdecydowanie ironiczny i drwiący. 🙂
Zarzuty, które tu stawiam twórczości Tolkiena, pozbierałem z różnych źródeł, żaden z nich nie jest moim pomysłem, nie wiem czy wymyśliłbym coś tak głupiego prawdę mówiąc. 😀
Cytat:
"W 1961 Tolkien został nominowany przez swojego przyjaciela C. S. Lewisa (autora „Opowieści z Narnii”). Szybko jednak odrzucono tą propozycję z krótkim acz dość cierpkim komentarzem Andersa Österlinga, najważniejszego wówczas krytyka literackiego w komitecie, mówiącym, że trylogia „Władca Pierścieni” w żaden sposób nie dorównuje najwyższej jakości opowieści (dokładne angielskie sformułowanie: “has not in any way measured up to storytelling of the highest quality”)."
Źródło: booklips.pl
Postanowiłem przyjrzeć się argumentacji owej komisji, jak również krytyce licznych znanych postaci na scenie literackiej.
Poprosiłem również w rzeczonej sprawie o komentarz autorytet, jakim jest moja nauczycielka języka polskiego.
Zapoznałem się takoż z dokumentami największych uczelni naszego państwa nie tylko pod kątem twórczości J. Tolkiena, ale również innych autorów szukając inspiracji, w jaki sposób dokonać korekty "Władcy Pierścieni", by lektura rzeczywiście na Nobla zasłużyła.
Poniżej znajdziecie szczegółowe wyjaśnienie, dlaczego dzieła J. R. R. Tolkiena są tak marne wraz z przykładami, jak je poprawić, by dorosły do standardów literackich zakorzenionych w kulturze.
Jednocześnie pragnę podkreślić, że w momencie obecnym twórczość rzeczonego autora jest denna i pozostawia wiele do życzenia ze względu na brak wątków niezwykle dobrze uzasadnionych ucieleśnień istot duchowych oraz zmian imion, obrazów prześladowania narodu Polskiego, wątków mesjanistycznych, motywów tęsknoty i bólu za ojczyzną Polską.
W dodatku z przykrością muszę skonstatować, że J. Tolkien w swoich dziełach stosunkowo mało mówił o patriotyźmie, miast tego walczył w wojnie światowej w obronie swojego kraju. Tym czasem idealny wieszcz narodowy nie powinien walczyć, by nie narażać swojej cennej osoby na zagrożenia. Miast tego powinien z bezpiecznego miejsca zagrzewać współrodowców do powstania.
Świadczy to o znacznie większej odwadze i poświęceniu.
Przejdźmy zatem do analizy.
Cytat:
"czuł, że jest w kraju, gdzie czas nie istnieje, gdzie nic nie przemija, nic się nie zmienia, nic nie ginie w niepamięci. Wygnaniec z Shire'u odejdzie stąd i znowu znajdzie się na zwykłym świecie, a jednak zawsze odtąd będzie stąpał po tej trawie, wśród kwiatów elanoru i nifredilu, w pięknej krainie Lothlorien."
– J. Tolkien – "Drużyna Pierścienia"
Frodo opuścił Shire, chociaż sam siebie nazywa wygnańcem mimo, że nigdy naprawdę nie został wygnany, była to jego dobrowolna decyzja w przeciwieństwie do bolesnego odejścia z państwa Polskiego największych patriotów.
Ale, nie tym miałem się zająć. Ponieważ, ten wielki patriota, wygnaniec Shireu… Odkrył krainę piękniejszą od swojej ojczyzny.
To niedopuszczalne, bo przecież wiemy, że piękno występuję tylko w jednym miejscu, "gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała, gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała"…
Dlaczego proza Tolkiena jest taka słaba?
Widzę wiele argumentów.
Ze względu na trudność języka może sprawiać problemy przy interpretacji, to ogromny jej problem, istnieje bowiem ryzyko, żę na przykład komisja przyznająca nagrody Nobla jej za grosz nie zrozumie.
Co gorsze, owocować może to niedopuszczalnym skandalem powstania nowego gatunku literackiego, który mimo braku jakiejkolwiek głębszej treści, o zgrozo, stanie się jednym z najpopularniejszych gatunków XX i XXI wieku.
Więc Tolkien nie tylko był fatalnym literatem, ale i człowiekiem, który skaził całą późniejszą kulturę.
Cień "Władcy Pierścieni" odbija się wszędzie, tak marna powieść została zekranizowana z największym budżetem tamtych czasów, no brak słów po prostu.
Przecież o wiele bardziej zrozumiałe i logiczne są zdania typu "Z matki obcej; krew jego dawne bohatery, a imię jego będzie czterdzieści i cztery".
Cytat:
"W tej stronie, wysoko nad sterczącym szczytem górskim biała gwiazda wyjrzała właśnie spośród rozdartych chmur. Gdy ją tak ujrzał zagubiony w przeklętym wrogim kraju, wzruszyło go jej piękno, a nadzieja wstąpiła znów w jego serce. Jak chłodny, jasny promień olśniła go bowiem nagle myśl, że bądź co bądź Cień jest czymś małym i przemijającym, istnieje światło i piękno, którego nigdy nie dosięgnie."
– "Dwie Wieże"
Zastanówmy się nad opisem przyrody, bo to bodaj najgorszy aspekt prowadzenia narracji przez Tolkiena.
Opisy te są ubogie w szczegóły i proste, bez głębi.
Autor próbuje jednak się z tego wybronić, tworząc bezsensowne metafory, bo przecież co ma Sauron do gwiazd?
Nic.
Bohaterowie w dodatku miast zajmować się swoją misją uratowania świata, prowadzą refleksje nad naturą…
Wyobrażacie sobie, jak fatalny byłby dzisiaj świat, gdyby każdy patriota miast walczyć patrzył na niebo?
Ale właśnie, zastanówmy się nad tą misją.
Tak naprawdę wszystko rozgrywa się o poszukiwanie biżuterii.
Konkretnie, pierścionka.
Czy nie jest to naśmiewanie się z płci przeciwnej? Szczególnie, że, co należy podkreślić, w wydarzeniach bezpośrednio nie bierze uziału żadna kobieta.
A jedyna, która pojawia się w znaczniejszej roli to Eowina, która w dodatku niemal od razu ląduje w izbach chorych.
Tragedia, prawda?
Ale wróćmy do samej fabuły.
Trzeba wam zatem wiedzieć, że całość losu świata zależy od jednego przedmiotu, pewnego pierścienia, o którym już pisałem.
Sześć ksiąg napisanych jest tylko o wędrówce, a jedynym jej celem jest wrzucenie owego przedmiotu do Orodruiny.
Tak, chodzi tylko o wędrówkę.
Nie, żeby wychwalana "Odyseja" Homera miała podobne cechy czy coś…
Wydarzenia są monotonne i przewidywalne, wszak od samego początku wiadomo, że pierścień zostanie zniszczony za sprawą niejakiego Golluma, nie ma w tym niczego ciekawego.
W dodatku nie ma tu żadnego przesłania, książka pozbawiona jest treści psychologicznych i filozoficznych.
O wiele głębszą alegorię ukazuje nam czwarty tom "Dziadów" Adama Mickiewicza. Przecież historia prywatnej miłości autora ma w sobie tyle wagi dla całego narodu, tyle nauk i moralitetów…
Idźmy dalej.
Główni bohaterowie Tolkiena to nawet nie ludzie.
Zamiast jakże ważnych motywów braku akceptacji dla ludów o innej kulturze, potępienia rasizmu, autor wplata tutaj stworzenia nieporównywalne z nami: jakieś twory, które po prostu żal opisywać.
Elfy, krasnoludy, hobbici, stworzenia zupełnie nie zasługujące przecież na szacunek ze względu na swoją inność, nie to co ludzie innej odmiany.
Dalej, miast wysilić się, by poznać prawa fizyki i znaleźć racjonalne wyjaśnienie wszystkiego, Tolkien poszedł na łatwiznę wykorzystując jako narzędzia magię i siły nadprzyrodzone.
Na tym przecież książka tyle traci…
To nie są ballady Leśmiana czy Mickiewicza, gdzie autorzy mieli prawo do wykorzystania zjawisk nadprzyrodzonych, ponieważ jako mistrzowie swych gatunków wiązali je symbolicznie ze współczesnym światem.
Tam każde zdarzenie miało symbolikę.
A jaką symbolikę ma we "Władcy Pierścieni" jakiś miecz, który został złamany setki lat temu i dopiero teraz zabrano się za jego przekucie?
Żadną, świadczy tylko o fatalnych umiejętnościach zbrojmistrzów elfich, skoro tak długo ostrze to musiało czekać na naprawę.
O wiele wyrazistrzą alegorią jest przecież tak zgodny z prawami fizyki metal lżejszy od powietrza ukazany w książkach mistrza Bolesława Prusa!
Kolejne pytanie brzmi, co jest dla Tolkiena najważniejsze?
Czy w dziełach swych podkreślał miłość do ojczyzny, jak wielcy romantycy?
Otóż nie, miast tego pisał wiersze o wątpliwym przesłaniu i służące bodaj tylko do zabawy i jako tanie kabarety.
Kiedy Mickiewicz pisał "Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie…", Tolkien pisał "Gdy nas pragnienie mocno przyparło, lać zimną wodę możemy w gardło, lecz lepsze piwo, gdy chce się pić, lub ciepłej wody po plecach nić!"
Czy słowa te mają jakąkolwiek treść? Ponownie nie.
Cytat:
"Nie każde złoto jasno błyszczy,
Nie każdy błądzi, kto wędruje,
Nie każdą siłę starość zniszczy.
Korzeni w głębi lód nie skuje,
Z popiołów strzelą znów ogniska,
I mrok rozświetlą błyskawice.
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król tułacz wróci na stolicę."
– "Drużyna Pierścienia"
Trzeba przyznać, że wiersze Tolkiena mają dobrą kompozycję, wypełnione są obrazowymi określeniami. Ale czy służy to dobrym celom? Nie.
Byłaby to piękna metafora państwa Polskiego, które pod wpływem zaborów nie straciło swojego ducha i jako symbol dla innych ludów zrzuci z siebie ciężar caratu.
Tym czasem posłużył jako przepowiednia dotycząca nieistniejącego kraju w nieistniejącym świecie.
Uważam, że jasno już widać, co było priorytetem dla Tolkiena.
Fałsz i iluzja.
W całej twórczości Tolkiena dostrzec mogę tylko jedną postać, która może być dla nas autorytetem.
Jest to Boromir, dla którego ojczyzna jest najważniejsza, który chce przejąć od Froda brzemię na swoje barki.
Jest gotów poświęcić wszystko dla ratowania ojczyzny.
A mimo to jest potępiony przez resztę drużyny, co tylko podkreśla antypatriotyzm autora.
Pozostaje mi do poruszenia już tylko jedna, ostatnia kwestia, chociaż bynajmniej nie mniej ważna od powyższych.
Chodzi o zmianę imienia.
Mówię o postaci Smigola, który stał się Gollumem.
Postać oba, owładnięta porządaniem opuściła swój ród, wyparła się swej ojczyzny i przyjęła nowe imię. Czy to ma jakiś sens?
Czy w tym wypadku przybranie nowego miana można usprawiedliwić?
O wiele logiczniej przecież jest, gdy nagle na świat przybywa osoba zmarła, dokonuję nagłego przybrania nowego ciała, znajduje się w celi więziennej, a potem gratisowo zmienia imię po jakimś czasie… Bo tak.
W związku z tym w pełni popieram stanowiska komisji.
Dzieła Tolkiena w żadnym stopniu nie zasługują na nagrodę Nobla.
Zasługują na znacznie więcej.

5 komentarzy

  1. Czy to znaczy, że polskie mądre głowy uważają, iż Mickiewicz powinien dostać Nobla? Poza wszystkim, to, ze oni sobie tak uważają nie znaczy, że to samo powiedzieliby osobnicy odpowiedzialni za przyznawanie go. Co za ty idzie, tekst, choć niewątpliwie udany, ma lukę merytoryczną. Czemuż ach czemuż nie odniosłeś się do "Chłopów" lub nominowanej również do Nobla Orzeszkowej, która wszak miała podobnież wielkie szanse go otrzymać? Czemu nie Sienkiewicz? Żeromski to ok, ten pisał naprawdę dorzecznie i udatnie, ale Sienkiewicz byłby tu znacznie lepszym przykładem, potwierdzającym Twoje tezy.

  2. Bardzo fajny tekst. Zgadzam się, że to przykre, po czym ocenia się, czy dane dzieło literackie
    ma wartość, czy nie. Wydaje mi się, że takie oceny najczęściej pokazują tylko, że oceniający nie mają
    zupełnie zdolności do odczytywania metafor. Z drugiej strony, trudno się dziwić, że na lekcjach polskiego
    mówi się częściej o Mickiewiczu, niż o Tolkienie, bo jednak Mickiewicz był naszym twórcą, a nazwa przedmiotu
    język polski przemawia sama za siebie. Oczywiście nie usprawiedliwia to krytykowania Tolkiena, jako złego
    autora i powinno się poświęcić mu jednak trochę więcej uwagi, zwłaszcza, że zagranicznych twórców też
    się w polskich szkołach omawia, a Tolkien był bądź co bądź prekursorem nowego rozdziału w historii literatury światowej.
    Zmiana imienia u Mickiewicza rzeczywiście jest nielogiczna. Rozumiem, co ma przedstawiać, ale powinna być lepiej dopracowana. W każdym dziele fantasy, które przeczytałem, motyw zmiany imienia jest przedstawiony bez porównania bardziej symbolicznie.
    Co do odysei i władcy pierścieni. Skoro już o tym mówimy, wydaje mi się, że wątek wędrówki u Tolkiena o wiele głębiej ukazuje patriotyzm bohatera, ponieważ Odyseusz tylko wracał z wojny do domu, wojny, w której wziął udział u boku setek innych i w której wcale nie stał po stronie przegrywającej.
    Frodo natomiast oddalał się od domu, wyruszając w prawie samotną podróż. Zgodził się na nią całkowicie dobrowolnie tylko po to, żeby ocalić ojczyznę, chociaż nie oszukujmy się, miał nikłe szanse powodzenia. To znacznie bardziej patriotyczne. Inna sprawa, czy gdyby Homer dzisiaj napisał swoje eposy, mówiłoby się o nich tak dużo, ale to temat na odrębną dyskusję.

  3. Opowieści Tolkiena mogłyby być piękne, mogłyby zasługiwać, przynajmniej w oczach Polaków, na Nobla, ale… nie opisują heroicznej walki narodu polskiego o wolność i dlatego my, Polacy, musimy je na każdym kroku piętnować!
    To nie wina polskich romantyków ani pozytywistów, że Tolkien nie dostał Nobla, ale rozumiem, co Tobą kierowało i zgadzam się z Tobą. Bardzo fajny tekst. 🙂
    Nie mgogę znaleźć odpowiedniego zdania, ale użyłeś gdzieś słów „moment obecny”. Nie wiem, jaka jest Twoja polonistka, ale mi ktoś kiedyś mówił, ze to, jak również „dzień dzisiejszy, chwila obecna, dnia 11 października…) może być potraktowane jak błąd. No bo jak chwila/moment, to wiadomo, ze obecna, chyba że w tekście zaznaczono inaczej, a jak 11 października, to wiadomo, że nie w nocy.
    Nie piszę tego złośliwie, po prostu może kiedyś Ci się przyda ta wskazówka. Poza tym tekst naprawdę mi się podobał.

Dodaj komentarz

EltenLink