Płynąłem kiedyś na wskroś fal,
słuchając mew kwilenia,
a łódź mą nosił chyży wiatr,
śpiewając o nadziejach.
Mijałem klucze ostrych skał,
Raport końcoworoczny
Zwyczajowym trybem pozdrawiam z pociągu. Dziś zrobiłem dwie godne zanotowania rzeczy: pojechałem pierwszym możliwym kursem autobusu 127 na Centralną (04:59), a z niej pierwszym rozkładowym Pendolino do Gdyni (05:25). Skoro więc już od takich cudów dzień zaczynam, należnym jest, by nie zaprzestawać. Czas więc na kolejny cud, a więc wpis na blogu – o życiu – napisany z ledwo 2-tygodniowym opóźnieniem. Przyzwyczajajcie się!
Grecy twierdzili, że na początku był chaos; Ewangelia św. Jana, że na początku było Słowo, Tolkiena powieści, że na początku był Eru… A ja stwierdzę, że na początku był… pociąg, konkretnie zaś Pendolino z Warszawy Centralnej do Gdyni Głównej, odjeżdżające w środę, 19 grudnia, o godzinie 18:25!
Ale zanim był pociąg, było coś znacznie ważniejszego, rzekłbym, niedającego się wymazać. Zowie się to coś klejem.
Światy z papieru, czyli o pisarzu i czytelniku
Był rok 1914, początek I Wojny Światowej. John, jako jeden z wielu żołnierzy powołanych pod broń, wyruszył na front.
Chwilę wcześniej, bo dosłownie kilka miesięcy, ukończył studia, uzyskując tytuł licencjata z filologii klasycznej oraz magistra z językoznawstwa porównawczego, po kilku latach miał także zasłynąć jako profesor języka staroangielskiego. W owym czasie jednak o tym nie wiedział.
Podczas swych badań językowych odkrył słowo, którego znaczenie było w owym czasie niepewne, pochodzące ze staroangielskiego „Earendel”. Domyślił się nasz bohater, że chodziło o gwiazdę poranną. Tak oto powstała pierwsza z legend Śródziemia: legenda o Earendilu Żeglarzu, który opuścił dom i popłynął na niebo, by w mrokach nocy z nieba nieść ludziom nadzieję na nowy dzień:
I tam usłyszał daleki płacz,
Dziękuję! Minął kolejny rok
Tak sobie myślę, że życie jest jak podróż pociągiem. Czasem gdzieś skręca, zmienia tor, zatrzyma się na moment na którejś stacji, ale zaraz rusza przed siebie, nigdy się nie wraca, nigdy nie spogląda do tyłu. Tylko na przód, gdzie prowadzą tory.
Dobra, to może dlatego, że słowa te piszę, siedząc w pociągu, swoją drogą na trasie Gdynia-Warszawa dwudziesty siódmy raz w tym roku.
Następna stacja: Tczew.
Green Sleeves – tak na szybko cover na nowym keyboardzie
Yamaha PSR S970 – szybki test bojowy
Wigilijnie
Już prawie świąteczne pozdrowienia z Powiśla – śpiew: Julita Bartosiak; akompaniament: Dawid Pieper
Stary, acz dotąd niepublikowany coverek
Narodziny Nowego Świata
Jest to pierwsza napisana przez Tolkiena pieśń osadzona w realiach Śródziemia, skomponowana podczas I Wojny Światowej, gdy autor walczył na froncie jako żołnierz.
W owym czasie Tolkien nie wiedział jeszcze ani czym jest Śródziemie, ani że coś takiego w ogóle jest, ani że po tej pieśni powstaną kolejne, aż wreszcie całe legendarium Ardy.
Wiersz napisany został ponad 40 lat przed wydaniem pierwszej części „Władcy Pierścieni”.
Dlatego też po wielu latach Tolkien nadał mu właśnie ten tytuł: „Narodziny Nowego Świata”.
Samym przesłaniem tego tekstu miało być obudzenie nadziei u tych, którzy obserwowali dramat rozpoczynającej się wojny.