To co wy, człowieki, o mnie wiecie?

Nie planowałem tego wpisu, ale jak zwyczaj, to zwyczaj.
Dla tych, co nie wiedzą. Jakiś czas temu Maja zaproponowała pewną zabawę. powstała ankieta, w której każdy mógł napisać coś o użytkownikach, którzy do zabawy się zgłosili. Ankieta wciąż istnieje, zowie się „Co wiesz o Sobie?”, a więc kto nie głosował, zapraszam.
Yyyyy, ja w końcu też nie głosowałem, chyba trzeba nadrobić.
No więc co wy wiecie o tym pajperze? Lecim.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje Tagi

Póki czajniczek szumi…

Dzień dobry!
Wrócił Elten, mogę wrócić do blogowania i ja.
Pozdrawiam z (już nie tak jak za dnia, ale wciąż) słonecznej stolicy. Za oknem pięknie gra dzwon Biblioteki Uniwersyteckiej, w kuchni szumi sobie czajnik, ja zaś zastanawiam się, jak tu ubrać w słowa kilka refleksji o tym blogu – najlepiej w sposób, który nie skończy się dla mnie dekapitacją.
Zastanawiam się mianowicie, co z tym wszystkim zrobić. Nie, spokojnie, to nie będzie kolejny zawieszony blog, ja zbytnio kocham pisać, opowiadać, jak również ewentualnie pisać i opowiadać.
Nawet w okresie tej przerwy pisałem, a oczywiście. Pokażę wam te wpisy, ale w swoim czasie, bo jak wszystko na raz poleci, to nikomu nie będzie się chciało czytać.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Pamiętnik Tagi

Do zobaczenia, no i kilka wyjaśnień

Drodzy czytelnicy tego bloga.
Chciałem wam bardzo podziękować za to, że tyle czasu chciało wam się czytać ten bełkot pseudoliteracki, jaki tu powstawał.
Jak pewnie już wiecie, projekt Elten jest zawieszany. Wypadałoby się więc z wami pożegnać, przynajmniej na czas zawieszenia. Obiecuję, że gdy Elten powróci, przywita was tu coś nowego, a przynajmniej dwie nowe rzeczy, które są na ukończeniu.
Ale, skoro jest to mój osobisty blog, ten jeden raz napiszę osobiście o pracach nad projektem.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Pamiętnik Tagi

Jak Dawid z laską wyszedł

Nie wiem, na ile wpis ten dotyczy Eltenowiczów, ale… może… A więc go napiszę.
Dziś chciałbym cofnąć się w przeszłość ze wspomnieniami i opowiedzieć o tym, jak to było, gdy wychodziłem pierwszy, drugi, trzeci raz na ulicę, z laską w ręku. Tak wiele osób boi się postawić te pierwsze kroki, a może komuś swą historią pomogę? Nikt wszak nie jest nieomylny, a z błędów najlepiej się uczyć, miast z ich powodu płakać. A już zdecydowanie najlepiej uczyć się z błędów cudzych, a więc dzielcie się moimi do woli.
Czy miałem lekcje orientacji w szkole? Tak i nie. W skrócie ujmijmy tak: nauczono mnie technik posługiwania się laską (dwupunktu, stałego kontaktu, wchodzenia i schodzenia ze schodów). Niewiele jednak więcej. Nigdy w szkole nie wsiadałem do autobusu, nie radziłem sobie w nieznanych mi miejscach, nie wpadałem na koparki (pierwsze dni w Warszawie, pozdrawiam) ani zaparkowane po środku chodnika samochody. To wszystko dopiero na mnie czekało. Mogę więc powiedzieć, że po szkole znałem w stosunku dobrym stopniu teorię, ale praktyki to mi bardzo brakowało.

Raport końcoworoczny

Zwyczajowym trybem pozdrawiam z pociągu. Dziś zrobiłem dwie godne zanotowania rzeczy: pojechałem pierwszym możliwym kursem autobusu 127 na Centralną (04:59), a z niej pierwszym rozkładowym Pendolino do Gdyni (05:25). Skoro więc już od takich cudów dzień zaczynam, należnym jest, by nie zaprzestawać. Czas więc na kolejny cud, a więc wpis na blogu – o życiu – napisany z ledwo 2-tygodniowym opóźnieniem. Przyzwyczajajcie się!
Grecy twierdzili, że na początku był chaos; Ewangelia św. Jana, że na początku było Słowo, Tolkiena powieści, że na początku był Eru… A ja stwierdzę, że na początku był… pociąg, konkretnie zaś Pendolino z Warszawy Centralnej do Gdyni Głównej, odjeżdżające w środę, 19 grudnia, o godzinie 18:25!
Ale zanim był pociąg, było coś znacznie ważniejszego, rzekłbym, niedającego się wymazać. Zowie się to coś klejem.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Pamiętnik

Światy z papieru, czyli o pisarzu i czytelniku

Był rok 1914, początek I Wojny Światowej. John, jako jeden z wielu żołnierzy powołanych pod broń, wyruszył na front.
Chwilę wcześniej, bo dosłownie kilka miesięcy, ukończył studia, uzyskując tytuł licencjata z filologii klasycznej oraz magistra z językoznawstwa porównawczego, po kilku latach miał także zasłynąć jako profesor języka staroangielskiego. W owym czasie jednak o tym nie wiedział.
Podczas swych badań językowych odkrył słowo, którego znaczenie było w owym czasie niepewne, pochodzące ze staroangielskiego „Earendel”. Domyślił się nasz bohater, że chodziło o gwiazdę poranną. Tak oto powstała pierwsza z legend Śródziemia: legenda o Earendilu Żeglarzu, który opuścił dom i popłynął na niebo, by w mrokach nocy z nieba nieść ludziom nadzieję na nowy dzień:
I tam usłyszał daleki płacz,

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje

EltenLink