Programowanie nie takie, jak myślałem

Gdy jako dziecko wyobrażałem sobie pracę programisty, myślałem, że to człowiek, który z iskrą zapału w oczach i miliardami liczb w pamięci w oszałamiającym tempie wystukuje na klawiaturze partie kodu, aby tylko zdążyć na czas, zapisać, skompilować i wysłać.
Kiedy zacząłem naukę programowania, doszedłem do wniosku, że to nie tak. Uznałem, że programista to człowiek, który przegląda grube tomiszcza dokumentacji i w oparciu o nie uważnie, studiując każdy wprowadzany numer kreuje coś wielkiego.
W miarę nauki języka C, zrozumiałem, iż znowu się pomyliłem. Programista rzadko sięga po grube tomiszcza, bo pamięta wiele funkcji, a najwięcej czasu spędza na rozplanowaniu aplikacji, nie zaś jej napisaniu.
Wczoraj, gdy siedziałem pochylając się nad kodem Eltena, popijając w zamyśleniu kawę i zastanawiając się, co znowu zepsułem, dotarło do mnie, że w ogóle, kompletnie nie miałem racji.

Programuj dziewczyno, czyli do prawdy dziwny jest ten świat

Ja wiem, że pewnych rzeczy na tym świecie wyjaśnić się po prostu nie da, ale to, co właśnie ujrzałem, sprawiło, że zacząłem wątpić w jakąkolwiek zdolność moją do percepcji otaczających mnie zdarzeń.
Botland to sklep, który kiedyś sprzedawał komponenty elektroniczne, jak mikrokontrolery, tranzystory czy cewki. Wiele, ojj wiele rzeczy tam kupowałem, bo mają całkiem sensowne ceny i mieli ogarnięty tech support.
Tego drugiego już nie mają i nie ma co się dziwić, skoro koło tyrystorów i serwomechanizmów dziś w ich ofercie widnieją telewizory, klocki Lego i fidget spinnery.

Kim jest Dawid Pieper

Pozostały już tylko trzy dni szkolne w moim życiu, z klasą spędziłem niemal trzy lata, a jednak… nikt z nich naprawdę mnie nie poznał.
Jak współklaśców pytałem o to, co o mnie wiedzą, co o mnie myślą, mówili, że uważają mnie za osobę zdolną z informatyki i fizyki, dobrze znającą język angielski, często uśmiechniętą. Powtarzano też często, że jestem dość zamknięty w sobie, co jest całkowitą prawdą. Prócz tego jednak ludzie z mojej klasy nie poznali mnie lepiej, nie znają mojego charakteru, nie wiedzą czym się interesuję prócz nauki, co lubię, jakiej muzyki słucham, jakie mam spojrzenie na świat ani jakim jestem człowiekiem.
Nie wychodzę z liceum, choć żałuję, z żadną nabytą przyjaźnią ani chociażby naprawdę dobrą znajomością. I choć klasę miałem naprawdę większościowo fajną, nasze drogi najprawdopodobniej po maturze się rozejdą na zawsze. Pewne przyjaźnie powstały, nawet związki, którym z całego serca kibicuję. Ja jednak pozostałem z boku, co w sumie nie może dziwić.
Dlaczego o tym piszę? Bloga tego prowadzę od ponad dwóch lat, a myślę, że z wami jest podobnie. Niewielu z was, drodzy czytelnicy, naprawdę ze mną przegadało więcej niż kilka zdań na żywo. Podejrzewam, że ze wszystkich czytelników tego bloga coś więcej potrafi o mnie powiedzieć jedynie Kuba, Magda, Angelika, pani Helenka i Maja.
Człowiek nigdy nie będzie w stanie całkowicie obiektywnie na siebie spojrzeć, chciałbym jednak opowiedzieć o sobie do tej obiektywności możliwie się zbliżając, o swoim charakterze i poglądach. Do powyższej piątki prośba, jeśli to czytacie, zapraszam do poszerzenia tego wpisu o własne obserwacje w komentarzu.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje Tagi

Melancholicznie, czyli jak to się zaczęło

Przeglądając stare pliki znalazłem swój pierwszy blogowy wpis w życiu. Nie tutaj, na Eltenie, a na Klango.
Z bloga niewiele przetrwało, a dzięki niezwykłej uprzejmości i słowności firmy Simplito jak klangoblogi nie działały, tak nie działają i raczej działać nie będą, blog tamten więc niestety odszedł do krainy zapomnienia.
Mimo to myślę, że warto przypomnieć ówczesne moje powitanie.
Tak wiele w tym czasie się zmieniło, a przecież nadal jestem tą samą osobą, o tych samych poglądach, tak samo nienormalną.
W sumie choć życie przyniosło różne niespodzianki, nauczyło lepiej pisać chociażby, przyniosło Infinity, wiele doświadczeń tak złych, jak dobrych, niewiele się zmieniłem, choć przewidywałem w owym czasie, że kończąc osiemnaście lat będę zupełnie inną osobą.

Programista iluzjonista

Ostatnio coraz częściej słyszę rodziców mówiących, że ich dzieci umieją programować, coraz więcej obserwuję ludzi twierdzących, że są programistami. Prawda jest jednak inna i nie rozumiem, co tu się dzieje.
Ostatnio rozmawiałem z osobą z rodziny, która twierdzi, że jej syn jest programistą. Rozmawiałem z nim. Prawda jest taka, że C jest mu językiem obcym, coś tam wie o komputerach, jak na licealistę, nawet dużo, ale uważa się za programistę, bo napisał stronę Internetową. Inny człowiek twierdzi, że jest inżynierem oprogramowania, bo napisał w CPP aplikację, która wypisuje na ekranie napis Hello World albo oblicza sumę dwóch liczb.
Rodzice uważają, że nasze pokolenie z racji oswojenia z informatyką od najmłodszych lat rodzi samych programistów i informatyków. Trudno jest mi zaś z tym poglądem się sprzeczać, zarzuca mi się bowiem wtedy zazdrość, czego nie rozumiem w ogóle.
Zacznijmy może jednak po kolei.

Internecie, dokąd zmierzasz?

Zajrzałem dzisiaj na Facebooka. Pośród stu przejrzanych przeze mnie wpisów widocznych na osi czasu, może trzy były warte uwagi, nie były kolejnymi zdjęciami, emotkami, komentarzami o jedynym celu napisania jakże elokwentnego xD, nie wspominam już nawet o udostępnianych linkach Four Square i tak zwanych memach.
Zajrzałem potem na Twittera, ale wyjąwszy kilka newsów ze stron Internetowych, nie było tam praktycznie niczego wartego uwagi.
Zajrzałem dalej na maila, ale znalazłem tam tylko wiadomości z list dyskusyjnych, w dodatku większościowo prezentujących poziom merytoryczny, o leksykalnym nie wspominając, zbliżony do naszych polityków, którzy dużo mówią, a mało w tym treści.
Zajrzałem więc na What’s Appa, po przejrzeniu kilku wiadomości z grup, uznałem, że niczym nie różnią się od tych mailowych, podobny bełkot i bezsens.
Zrezygnowany, wszedłem na Youtube, by obejrzeć coś ciekawego. Pokazało mi się kilka kabaretów, jednakże poziom większości skeczów był może odpowiedni dla ludzi o IQ poniżej pięciu, a szkoda, bo znam dobre naprawdę spektakle komediowe.

Jeszcze Polska nie zginęła… Ale Polacy o niej zapominają.

11 listopada 1918 roku zakończyła się I Wojna Światowa, a jednocześnie Polska po 123 latach niewoli odzyskała niepodległość i międzynarodowe uznania.
Po długich i ciężkich latach prześladowań narodu Polskiego, walk, powstań i klęsk, I Wojna Światowa dała wreszcie nadzieję na odzyskanie własnego państwa.
Nie będę tutaj zagłębiał się w historię.
Ci, którzy się nią interesują, na pewno czytali nie jedno o odzyskaniu niepodległości.

Mam dość powagi

No cóż, może dość dziwny tytuł, ale tak, dokładnie tak.
Po prostu mam dość powagi.
Może po kolei.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Refleksje

Człowiek z kubkiem kawy, zrozumcie, informatyk, nie jednostka bez życia

Jakiś czas temu byłem świadkiem takiej sytuacji. Byliśmy w parku w Gdyni i na ławce przy stoliku siedział sobie jakiś człowiek, chłopak, na oko jakieś 25 lat, może mniej. Siedział przed komputerem i pracował.
Usłyszałem dokoła kilka opinii przedstawianych przez ludzi, że ta dzisiejsza młodzież to nawet na dworze musi grać w te swoje gierki, że już nawet dworem się nie cieszą, że pewnie dziewczyna wyrzuciła go do parku.
A jak się okazało, człowiek ten był programistą, świeżo po studiach, który wyszedł na dwór, by popracować nad projektem korzystając z ładnej pogody.
Dzisiaj chciałbym rozważyć właśnie to zjawisko, pewnej stereotypizacji człowieka siedzącego przed komputerem z graczem spędzającym każdą minutę przed grami.

EltenLink