Nie lubię pisać miniaturek, bo to ciężko jest strawne, niby wpis na blogu, a kilka zdań, bez sensu.
Ale dzisiaj muszę zrobić wyjątek.
Robiłem ja sobie kolację, bo sam w domu jestem.
Ok, zjadłem kolację w przekonaniu, że zrobiłem sobie standardową kanapkę z szynką.
Kategoria: Z szarości dnia
Co przychodzi i odchodzi: refleksje, myśli i zdarzenia
Programowanie nie takie, jak myślałem
Gdy jako dziecko wyobrażałem sobie pracę programisty, myślałem, że to człowiek, który z iskrą zapału w oczach i miliardami liczb w pamięci w oszałamiającym tempie wystukuje na klawiaturze partie kodu, aby tylko zdążyć na czas, zapisać, skompilować i wysłać.
Kiedy zacząłem naukę programowania, doszedłem do wniosku, że to nie tak. Uznałem, że programista to człowiek, który przegląda grube tomiszcza dokumentacji i w oparciu o nie uważnie, studiując każdy wprowadzany numer kreuje coś wielkiego.
W miarę nauki języka C, zrozumiałem, iż znowu się pomyliłem. Programista rzadko sięga po grube tomiszcza, bo pamięta wiele funkcji, a najwięcej czasu spędza na rozplanowaniu aplikacji, nie zaś jej napisaniu.
Wczoraj, gdy siedziałem pochylając się nad kodem Eltena, popijając w zamyśleniu kawę i zastanawiając się, co znowu zepsułem, dotarło do mnie, że w ogóle, kompletnie nie miałem racji.
Odwiedziny kreta
Klękajcie narody (dedykacja dla talpa171)
Drugi dom
Tata pochodzi z Pucka, niewielkiego, choć dość ważnego miasteczka położonego nieopodal Półwyspu Helskiego nad zatoką Pucką.
Niewielkiego znaczy niecałe 12000 mieszkańców, co przy Wejherowie pięciokrotnie ludniejszym zawsze wydawało mi się niemal wioską.
Kiedy byliśmy mali z Kamilem, bardzo często jeździliśmy tam do babci, ja częściej od Kamila, ale i w dwójkę bywaliśmy tam notorycznie.
Po śmierci dziadka babcia prawie na stałe zamieszkała w Anglii i do Polski przyjeżdża praktycznie tylko na wakacje z Vincentem (kuzynem), a więc byłem tam ostatnio jakoś z pół roku temu, kiedyś jednak praktycznie każdego miesiąca pojawialiśmy się tam choć raz.
Dlatego też chciałbym opisać kilka wspomnień związanych z tym miejscem, bo było dla mnie wyjątkowo ważne.
Majka, ogarnij się, trochę trudniejsza była. – Co Dawid na Mazowszu porabiał.
Kilkukrotnie wspominałem na tym blogu o pewnym weekendzie, który należy uznać za ósmy cud świata, przede wszystkim za to, że w ogóle go przeżyłem.
Jak to już w moim wypadku bywa, napisanie o czymś w terminie w miarę aktualnym jest czynem prawdopodobnie nieosiągalnym, a zatem doceńcie, że minął mniej, niż miesiąc.
Bo na przykład takiej wymiany do Bad Marienberg wciąż nie opisałem, choć opisać ją obiecałem… 6 marca zeszłego roku.
Pewnego piątku wsiadł Dawid do pociągu odjeżdżającego z Gdyni Głównej w kierunku Warszawy. I tak zaczęła się podróż w nieznane.
Wielkie zmiany
Obudziłem się dziś z myślą, że muszę dokonać wielkich zmian w swoim życiu.
Nie wiem i nie wiem czy chcę wiedzieć, co mi się śniło.
Ale, skoro dokonywać wielkich zmian, to dokonywać wielkich zmian.
Jeszcze nie wiem jakich, ale coś się wymyśli.
Jakieś propozycje?
Głośnik ci to czy nie głośnik, czyli prezentacja zabawki z poprzedniego wpisu
Wystrzałowy głośnik poleciał do dev nulla, czyli Dawidowa wyobraźnia w gimnazjum
Na Gwiazdkę w pierwszej lub drugiej gimnazjum, nie jest Dawid już pewien, dostał on głośnik bluetooth. Całkiem użyteczne urządzenie. Nie mniej jednak okres gimnazjalny dla Dawida był okresem, gdy miał on chęci i cierpliwość do grzebania wszędzie tam, gdzie grzebać nie powinien.
Głośnik ów, Philips SBT30 o ile Dawid dobrze pamięta, kształtem przypominał granat. A w każdym razie przypominał go autorowi niniejszego wpisu.
W dodatku powleczony był gumą, prawdopodobnie w celu uchronienia przed upadkami z wysokości. Nieważne jednak jakie były zamiary twórców, ponieważ głośnik dość szybko przestał zamierzoną przez nich rolę spełniać.
Rada na przyszłość: nigdy, przenigdy nie twórzcie głośnika, który jednym gniazdem jest zasilany i sterowany. A przynajmniej nie dawajcie go Dawidowi, gdy w domu ma troszkę zabawek, takich jak mikrokontroler Atmel AVR AtMega 32U4 oraz gdy grozi mu głupawka.
Czym jest AtMega 32U4? Jest to 8-bitowy mikroprocesor posiadający zastraszające 2,5kB pamięci flash i cały 1kB pamięci operacyjnej. To jednak Dawidowi wystarczyło, by udowodnić jego nienormalność.
Dawid w wielkim mieście, czyli baaaardzo spóźniony wpis
Pewnego dnia informatyk złowił złotą rybkę. Ta, jak zawsze, zgodziła się spełnić jego życzenie, jeśli tylko ją wypuści.
Informatyk – jako, że serce miał złote – zaraz poprosił o pokój na świecie.
Rybce jednak na to zrzedła mina. Poprosiła o pokazanie jej mapy.
Informatyk zrobił, jak kazała.
Rybka, przyjrzawszy się zarysowi świata, niepewnie rzekła: